"Historie, które opowiadam, zdarzyły się naprawdę. Ułożył je Wielki Scenarzysta, są dowodem na boskie istnienie. Ale - jeżeli Bóg jest, jest i Diabeł. Czy zatem wszystkie losy są jednego autorstwa?" - pisała Hanna Krall w "Dowodach na istnienie" - w rozdziale "Żal".
10 lat mieszkałam przy ul. Górnej w Leżajsku, ulicy po której spacerowała Hanna Krall, i o której pisała:
"Uliczka była wąska, miała jeden chodnik, w parterowych domach tkwiły spróchniałe drzwi. (...) Porównywałam z mapką, którą dostałam z Toronto. Narysował ją człowiek imieniem Szaja. Nie widział uliczko sześćdziesiąt lat. Przysłał mi kilkanaście listów.
... Jestem zwyczajny stary Żyd, daj Boże w lipcu będę miał osiemdziesiąt ... Nasz kram stał na Rynku. Nie był taki duży, sprzedawali ojciec i matka, i ja też pomagałem. Imię ojca było Icchak, matki Chaja, zostali zagazowani w Sobiborze. Był tam kram towarów mieszanych: czekoladki, cukierki, smarowidło do wozów, wazelina, pasta do trzewików, mydło do prania, mydło do mycia, oliwa do gotowania, pończochy, skarpetki, igły, nici, scyzoryki, noże, taśmy, stęgi, guziki, cukier, nie wolno było, ale też sprzedawali sacharynę, harmonijki na usta itd. ....
"Zaraz będzie pan Sławiński, o którym Szaja pisał - Chrześcijański Piekarz. Przynosił chleb do getta. Pomagała mu córka. Każdej nocy kładli pod żydowskimi drzwiami po bochenku. Szaja pamiętał go sprzed wojny: miło uśmiechał się i pierwszy się każdemu kłaniał, nawet Szaji, młodzieńcowi z pejsami i w chałacie. Stanęliśmy przy sporym, odnowionym budynku. Rodzina spała na pięterku, chleb piekli w suterenie, po wojnie córka pracowała w spółdzielczej piekarni. Nikt już nie żyje, mieszkają tu przyjezdni, obcy ludzie (...)" - opisywała Hanna Krall.
Ulica Górna wcześniej nazywała się Łazienna i też Łaziebna. Przed wojną na ulicy Górnej mieszkało trzy rodziny katolickie - Sławińscy, Gdulowie i Krawczyki, resztę domów zajmowali Żydzi.
W domu przy ul Łaziennej 21, (obecnie Górna nr 25) mieszkał Polak z zawodu piekarz Roman Sławiński, miał piekarnię. To o nim pisała Hanna Krall.
Sławińscy mieszkali na pietrze, a w piwnicy piekli chleb. W czasie wojny potajemnie podrzucał nocą żydowskim rodzinom chleb.
Jak opowiadał mi Leszek Kostek jeszcze po wojnie w tym domu, z wejściem od strony ul. Dolnej były piece.
Sławińscy mieszkali na pietrze, a w piwnicy piekli chleb. W czasie wojny potajemnie podrzucał nocą żydowskim rodzinom chleb.
Jak opowiadał mi Leszek Kostek jeszcze po wojnie w tym domu, z wejściem od strony ul. Dolnej były piece.
Po Sławińskim piekarnię prowadził Ledwożyw, a później dom i piekarnię kupił od Sławińskiego Stanisław Kostka. Kostka przyjechał z Krakowa, w Krakowie miał sklepy ze skórą. Jego ojciec w Krakowie klepał kosy dla kosynierów, mieszkał na ul. Felicjańskiej. W Leżajsku też miał sklep ze skórą, w Rynku nr 22, w kamienicy koło Polmozbytu.
Piekarnia Sławińskich od strony ul. Dolnej |
Na Górnej mieszkała Janina Ordyczyńska.
Żydzi w Leżajsku
W książce pisał m. in.:
"Drugą przeciwstawną rocznicę obchodzi się latem. Wielka sława cudownego obrazu Matki Boskiej Leżajskiej od wieków przyciąga wiernych przed Jej ołtarz".
"Urodziłem się rok przed I wojną światową w małym galicyjskim miasteczku. To miasteczko nazywano świętym, a to dlatego, że z jednej strony znajdował się grób rabina Elimelecha, a z drugiej klasztor, gdzie podobno miała ukazać się Matka Boska.
Pewnego dnia - tak wierzyli chrześcijanie - wydarzył się tu cud, ukazała się ludziom Matka Boska.
Niezatarte są wspomnienia o tym dniu. Wielkie tłumy wierzących Polaków i innych narodowości ze swoimi księżmi i biskupami masowo zalegały ulice. Ludzie szli przed klasztor, nie wszyscy mogli wejść do środka, ponieważ pielgrzymów było tysiące. Tam też każdy miał swoją prośbę do Matki Boskiej, aby im pomogła w spełnieniu ich życzeń.
Byłem świadkiem jak na przyjazd biskupa czy arcybiskupa wychodził mu na spotkanie rabin miasteczkowy z grupą wierzących Żydów, aby w ten sposób oddać szacunek i honor".
***
O tej ulicy dokładnie pisze Hanna Krall w książce "Dowody na istnienie"-opowiadanie "Żal".
OdpowiedzUsuń