czwartek, 7 kwietnia 2016

Rowerem po Leżajsku - refleksyjnie o moim tacie Antonim Stankiewiczu

Dzisiaj jest czwarta rocznica śmierci mojego taty Antoniego Stankiewicza. Odszedł 7 kwietnia 2012 roku. 
Pogrążona w bólu napisałam wówczas na blogu dzieląc się refleksjami:


    Zapamiętam Go przede wszystkim, jako uczciwego człowieka. 
Z przyjemnością rozmawiałam z Nim o polityce, ale najczęściej spędzałam z nim dużo czasu na rozmowach i wspomnieniach o Jego życiu, o trudnym dzieciństwie, ciężkich przeżyciach z czasów młodości, kiedy to wojna wytyczała rytm jego życia. Miał zaledwie 17 lat, kiedy musiał uciekać z kraju na Węgry, by z dala od rodziców walczyć o każdy dzień z niemieckim okupantem. Z tęsknoty za domem wrócił do Żubraczego i od razu został deportowany na przymusowe roboty do III Rzeszy. Musiał gwałtownie dorosnąć, by sprostać wymaganiom niemieckich bauerów. W ciągu 5 lat, mając naturę buntownika przeszedł niezłą szkołę życia.

Zostawił po sobie imponującą metrykę urodzenia. Zmieniał adresy zamieszkania tak często, jak często zmieniała się historia Polski. Urodził się już w wolnej w Polsce 17 kwietnia 1924 roku, ale w dowodzie osobistym wpisano mu ZSRR. Mieszkał w różnych szerokościach geograficznych, od Kulikowa, gdzie się urodził, po Żubracze w Bieszczadach, gdzie mieszkał w dzieciństwie, potem na Węgrzech - Budapeszt, Estergom, Nigerhaza, niemiecka Bawaria - Nefling, Neunburg worm Wald, po wojnie Cisna, Łańcut, Kuryłówka i wreszcie docelowo Leżajsk.

Pracował zawsze sumiennie i zawsze uczciwie. I zawsze był wielkim społecznikiem. Takie wartości przekazał swoim 4 córkom.

Bagaż własnych przeżyć, jaki wyznaczył mu los opisał we wspomnieniach. Mam poczucie własnej satysfakcji, bo to ja namówiłam go na pisanie, wytyczałam mu zadania, nagrywałam rozmowy na dyktafon, pomagałam redagować tekst. Udało mi się również nagrać jego wspomnienia przy użyciu kamery.

Będzie brakować mi tych rozmów, będzie brakować mi jego poczucia humoru oraz jego gry na skrzypcach. Miałam świadomość jego niedoskonałych umiejętności muzycznych, ale tolerowałam jego pasję do tego instrumentu, bo znałam historię jego życia, wiedziałam, że w ten sposób próbuje zagłuszyć tragiczne przeżycia, kłopoty zdrowotne i nieubłagalnie nadchodzący kres jego życia. Miał silną wolę życia, bronił się przed starością, dbał o dietę, dużo spacerował i do końca, mając 88 lat jeździł na rowerze, pokonując niejednokrotnie kilkanaście kilometrów dziennie.

Mam nadzieję, że odszedł na drugą stronę życia z ambitną misją.


Tato do końca był sprawny fizycznie, codziennie, niezależnie od pogody jeździł na rowerze. 
W wieku 88 lat pokonywał kilkanaście kilometrów. Gdy jechał do Kuryłowki, po drodze zatrzymywał się w Starym Mieście, gdzie przy bramie czekali na niego znajomi. Odbywali długie rozmowy ...





**

***

***
zobacz też:
cz. 1. Kulików - wspomnienia Antoniego Stankiewicza
cz. 2. Ucieczka na Węgry 1940 - Wspomnienia Antoniego Stankiewicza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...