niedziela, 6 maja 2012

Dom Kisielewicza

Kamienica Kisielewiczów przy ulicy Mickiewicza ma bardzo ciekawą historię. Opisuje ją w swojej książce "Od Leżajska do Łodzi. Wspomnienia członka NOW w Leżajsku"- Stanisław Kisielewicz





Figurka św. Antoniego w narożu kamienicy Kisielewiczów. 

Fragment wspomnień Stanisława Kisielewicza, w którym opisuje historię figurki św. Antoniego postawionej przez jego ojca Józefa, wychowanego w wielkiej biedzie, swoją ciężką pracą dorobił się majątku m. in. wybudował tę kamienicę:
Ojciec mój był najmłodszym z rodzeństwa i małoletnim. Starsze rodzeństwo było już usamodzielnione. Ojciec był głęboko religijny i żarliwie modlił się do św. Antoniego, patrona ubogich o poprawę losu. Pewnej nocy przyśnił mu się św. Antoni, podający mu ręką bochenek chleba mówiąc – „odtąd nigdy nie będziesz głodnym”. Po tym śnie wyjechał do Lwowa i jako małoletni rozpoczął pracę w charakterze pomocnika murarskiego. Dzięki pracowitości i zaradności szybko wspinał się po szczeblach kariery zawodowej. Mając ukończonych tylko kilka klas szkoły podstawowej, dzięki samokształceniu zdobywał potrzebną mu wiedzę, także jeszcze przed wejściem w związek małżeński był już majstrem i samodzielnie kierował odcinkiem robót, a po pierwszej wojnie założył własne przedsiębiorstwo budowlane i stał się człowiekiem zamożnym.  
Był przeświadczony (mowa o Józefie Kisielewiczu), że swoje sukcesy zawdzięcza św. Antoniemu, dlatego postanowił ozdobić naroże zbudowanej przez siebie kamienicy przy ul. Mickiewicza figurką św. Antoniego z wyciągniętą dłonią podającą chleb.          
W okresie PRL ten patron biednych stał się zagrożeniem ludowego państwa. Dom nasz bowiem prawie w całości użytkowany był przez starostwo, a ostatni przed reformą administracyjną w 1976 r. starosta żądał ode mnie i brata byśmy tę figurkę usunęli na co oczywiście nie zgodziliśmy się. Innym wyrazem wdzięczności ojca wobec św. Antoniego było nadanie mi imion Stanisław Antoni. Ponadto zawsze ilekroć bywał w Leżajsku starał się być w Klasztorze i modląc się przed statuą świętego wciskał datek do skarbonki z napisem „Dla biednych.”
***
Przed wojną w kamienicy na parterze po prawej stronie mieścił się sklep mięsny prowadzony przez Zdeba z Podklasztoru. Moja mama wspomina, że w czasach, kiedy chodziła do siódmej klasy w szkole na Placu Szkolnym latała z koleżankami w czasie przerwy do tego sklepu, kupowała tam kanapki na śniadanie. 
Pan Zdeb miał córkę chorą na gruźlicę. Miała poślubić Babiarza, który pracował w Kuryłówce, ale niestety, zmarła. 
***
W tym domu mieszkał Kazimierz Gdula pierwszy powojenny burmistrz Leżajska, który przeżył obóz koncentracyjny. We wspomnieniach Marty Gdula- Żukowicz i Kazimierza Gduli - 'Peregrynacje pamięci. Przedwojenny i powojenny Leżajsk' można przeczytać co działo się z mordercami tuż po zastrzeleniu Janiny Oleszkiewicz-Przysiężniak.
W tym samym dniu (31 marca 1945) mordercy uznając to wydarzenie za nie lada wyczyn, uczcili go wielkim pijaństwem, a kiedy zabrakło im wódki przyszli nocą pod zamknięty sklep znajdujący się w kamienicy Kisielewiczów.

Zaczęli się dobijać do bramy, którą chwilę wcześniej zamknął Julian Matuszko (*13 XII 1894 w Leżajsku -30 III 1945 Leżajsk). Domagali się otwarcia sklepu i sprzedaży alkoholu. Zniecierpliwieni, puścili serię z pepeszy w drzwi, trafiając Juliana Matuszko w nogę. Rodzina zaalarmowała lekarza, prosząc go o pomoc. Początkowo nie zgodził się, tłumacząc godziną policyjną. Rannemu Julianowi zdjęto oficerki, krwotok z uszkodzonej tętnicy był tak duży, że nie zdołano zatamować krwi. Julian zmarł zanim córka Władysława Gdula z Matuszków wróciła do domu z lekarzem.
Najmłodszy syn Juliana Stanisław Matuszko widział i rozpoznał morderców. Ci, kiedy zdali sobie z tego sprawę, próbowali zmusić rodzinę do milczenia. Dzień później, w Wielką Sobotę ostrzeliwali od podwórza parter i piętro kamienicy. Powybijali wszystkie okna. Tuż przed pogrzebem pojawili się ponownie w kamienicy u państwa Matuszków. Ostrzegli córkę Władysławę, że jeśli pisną choćby słowo, zapłacą za to. Tego typu szantażem i groźbami próbowano jeszcze wielokrotnie zastraszać rodzinę Matuszków.
***
Przez wiele lat, już po wojnie w budynku Kisielewicza mieściła się siedziba Powiatowej Rady Narodowej. Przewodniczącym był Stanisław Boroń
Przez jakiś czas, od 1947 roku na parterze mieściła się w tym budynku Miejska Biblioteka Powszechna. W latach 70. z powodu pożaru bibliotekę przeniesiono do Proświty - „Narodnyj Dim” (Dom Ludowy) naprzeciw cerkwi.
***
W latach 50. w pomieszczeniach kamienicy Kisielewicza funkcjonował regionalny Zespół Pieśni i Tańca', który prowadziła Danuta Dańczakowa. Pisałam o tym na blogu w poście 'Wspomnienia o Zespole Pieśni i Tańca „Chałupnik” z Leżajska'



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...